Miron Białoszewski – dobry duch Ochoty
Wielu niezwykłych artystów związało swoje życie z Warszawą. Jednym z nich jest Miron Białoszewski. Postać ciekawa, ekscentryczna i nadal zbyt mało znana.
Warszawskie opowieści
Miron Białoszewski przez całe życie mieszkał w Warszawie. Od czasów przedwojennych, przez wojnę, po czasy Polski Ludowej. To było jego miejsce na ziemi, którego nie opuścił nawet podczas Powstania Warszawskiego.
Z tego czasu pochodzi też jego najbardziej znane dzieło: Pamiętnik z powstania warszawskiego. To przejmująca relacja autora, którą spisał z perspektywy cywila; człowieka, który żyje w mieście niszczonym przez wojenny kataklizm. Opisuje w nim codzienność powstania. Zwykłe życie, które toczyło się w podwórkach i w piwnicach Warszawy.
Wiele warszawskich opowieści znajdziemy w książkach, które ukazały się pośmiertnie. Dwie pozycje: Tajny Dziennik i Chamowo zostały wydane po raz pierwszy współcześnie, w drugiej dekadzie XXI wieku. Obie książki to niezwykłe podróże w świat Mirona Białoszewskiego, który oczywiście ulokowany jest w Warszawie. Wyprawy do znajomych, „zesłanie” na Saską Kępę, teatr na Ochocie, czy podróże losowymi nocnymi autobusami w nieznane. A to wszystko w siermiężnych czasach PRLu, które dzięki niezwykłej osobie autora stają się nieco mniej płaskie i szare. Dziś czyta się to po prostu świetnie.
Wolność w trudnych czasach
Miron bowiem potrafił zachować wolność nawet w czasach, które nie sprzyjały wolnym duchom. Nakazy pracy, trudności mieszkaniowe, robotniczo-chłopskie ideały PRL. Miron radził sobie z nimi w niezwykły sposób. Na przykład: uwielbiał pracować w nocy, więc dzień spędzał w łóżku. Tak też przyjmował odwiedzających go dziennikarzy: na leżąco i w pościeli, czym prosił się o skandal. Nie mieścił się w socjalistycznych normach i mieścić się nie chciał. Żył po swojemu.
Poświęcał całe życie tworzeniu. Nie oglądał telewizji, nie czytał prasy, nie chciał wiedzieć, co dzieje się na świecie. Noc, pisanie, spotkania z przyjaciółmi, i własny teatr – to było życie Białoszewskiego. Był arcywarszawski – podobno wyjechał tylko raz w młodości w Tatry, ale nie podobało mu się. Warszawa była całym jego życiem.
Teatr na Ochocie stworzył w mieszkaniu swojej znajomej. Na przedstawienia można było dostać się tylko po zaproszeniu. Dziś w tym miejscu, przy Tarczyńskiej 11, w budynku tuż obok Drugiego Dna, widnieje tablica poświęcona Białoszewskiemu. I właśnie na Tarczyńskiej przez lata organizowano Mironalia, czyli festiwal poświęcony tej niezwykłej postaci.
zdjęcie: Mariusz Kubik